Kaerthas
Duże, czerwone lichowieco
Dołączył: 05 Kwi 2010
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Ognistych Kręgów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany:
Pon 20:33, 13 Wrz 2010 |
|
Imię: Raven
Wiek: 25 lat
Płeć: Żeńska
Wzrost: 189 cm
Rasa: Wilkołak
Umiejętność mistrzowska: Walka bez broni
Umiejętności pośrednie: Wilkołacza regeneracja, kontrolowane przemiany
Wady:
-Lekko wilcze zachowanie
-Oczy niczym Husky (Husky to najbardziej po...mylone psy, a oczy tylko w tym upewniają ;P)
-Odmieniec
Ekwipunek: Luźne białe spodnie, wysokie buty, biała przepaska na klatce piersiowej, zarzucona mała czarna kamizelka, i torba niechlujnie zarzucona na plecy
Charakter: Żywiołowa, czasem impulsywna, na mniszkę by się wydawało nie nadawałaby się. Lubi to co robi i robi to co lubi, postaraj się zmusić ją do czegoś innego to będzie nieprzyjemnie :]
Historia: Raven, wszyscy mnie tak nazywają, jak mam naprawdę na imię? to moja słodka... tajemnica, nie staraj się wyciągnąć chłopczyku po dostaniesz po zębach, dobrze? No to wracając do sedna, co? mam ciekawe oczy? o dziękuje, dowiesz się o nich po historii. Wszystko zaczęło się od zakonu, jak tam trafiłam? nie wiem, nie pamiętam tamtych czasów, a przerwij jeszcze raz to dostaniesz, dobrze? Cieszę się, że się zgadzamy. Całe te bycie mniszką, byciem przykładu dla innych, pomaganie innym, to usiłowali mi wbić do głowy przez długie lata. Ja jednak przykuwałam uwagę na lekcjach walki, mów sobie co chcesz mały, ale nikt nie pokona mnicha w walce na pięści. Wszystko ładnie pięknie, walczyć potrafiłam, mnichów denerwowałam, mimo tego uważali mnie za mniszkę, nie wiem, oni chyba mają coś z głowami. W każdym razie pewnego dnia jeden z mnichów zauważył, że oczy mi się zmieniły, kilku mnichów sprawdziło to, i okazało się, że faktycznie coś złego się ze mną dzieje. Okazało się, że powodem tego wszystkiego było ugryzienie mnie przez jednego człowieka, i od tamtej chwili zaczęłam "chorować" na likantropię. Ponoć to choroba, ja się czuje świetnie. Od tamtej pory moje treningi zaczęły być o wiele bardziej intensywne. Wyczerpywali mnie fizycznie i psychicznie, by potem mnie wysłać na nauki panowania nad "wilkiem wewnątrz mnie", mówiłam, że mnisi są dziwni. Ale to zadziałało, zaczęłam nad tym panować. Fajnie było, aż postanowiłam wyruszyć, o dziwo nie powstrzymywali mnie. Nawet pomogli mi zapewnić odpowiedni ekwipunek na mą podróż, uwielbiam podróżować. Najśmieszniejsze było jednak to, że nie chcieli się mnie pozbyć, tylko ponoć założyciel tego klasztoru był podróżnikiem, i wiele adeptów rusza w jego ślady by odkryć swoją ścieżkę. Pożegnali mnie, wiele osób mówiło, że będzie za mną tęsknić, między nami, ja trochę za nimi też, i wyruszyłam. Ciekawa opowieść prawda? Cieszę się, a teraz idę dalej w drogę, bo jeszcze wiele kilometrów przede mną.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|