Forum www.fantasytales.fora.pl Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Początek wielkiej przygody Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Ina
Niekwestionowana Władczyni



Dołączył: 14 Mar 2009
Posty: 1104 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z lasu.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:58, 14 Wrz 2009 Powrót do góry

Zakładam ten temat, jako że nie jesteśmy już w Nidar.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Ina
Niekwestionowana Władczyni



Dołączył: 14 Mar 2009
Posty: 1104 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z lasu.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:00, 15 Wrz 2009 Powrót do góry

Goiane krzywo spojrzała się na księgę. Nie uszło to oczywiście uwadze Thoranosa.
- Coś nie tak?
- Magia... i to wszystko... a, nieważne. Pójdę już lepiej... Nadia już dawno zaczęła, więc nie mogę zostać w tyle.
Nailah wyszła z budynku, i skierowała się w stronę dębu, pod którym wcześniej ćwiczyła. Kiedy już się tam znalazła, znów spojrzała się na książkę.
- Nie chcę magii. - pomyślała. - Owszem, jest ona bardzo pomocna... i w ogóle, ale... jak dotąd radziłam sobie bez magii. Wystarczał mi tylko mój kij. Czemu ma się to zmienić? - westchnęła. - Może jednak powinnam... Może jeśli nauczyłabym się czegoś, to mogłabym bardziej przydać się w walce z zakonem... w końcu jest na świecie wiele stworów i przeszkód, których mój kij nie zdoła pokonać...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Soleron
Szeregowy



Dołączył: 28 Sie 2009
Posty: 905 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Miasto know-how
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:10, 15 Wrz 2009 Powrót do góry

- Goiane nie zmuszam cię do nauki magii. Magia jest konieczna do zabicia tylko i wyłącznie Bezimiennych Bestii, których nawet srebrem nie zabijesz. Goiane... walczysz lepiej niż ja... jeśli chcesz zabić demony czy tam jakiekolwiek inne bestie pochodzenia magicznego to wystarczy srebro. Chodź do zbrojowni... widziałem tam kij ze srebrnymi naostrzonymi końcówkami.... to srebro alchemiczne... zdecydowanie wytrzymalsze i ostrzejsze od zwykłego srebra... ba nawet od stali. Magia jest pomocna... typu magia wiatru... pomaga tylko...- rzekł Thoranos.- Chodź za mną. Ten kij należał do mojego dziadka, który był też magiem jak ja tylko, że magiem Valuańskim, czyli inaczej druidem. Kostur ten naznaczony jest starą magią, która zwiększa obrażenia-
Zaprowadził ją do zbrojowni królewskiej... na drugim końcu zagraconej zbrojowni był na ścianie zawieszony kostur. Thoranos przywołał go i podał dziewczynie.
- Dbaj o tą broń tak jak o siebie samego... ufaj jej, a pokonasz każdego wroga jaki stanie ci na drodze. Nie kieruj kosturem... niech on kieruje tobą.- rzekł Thoranos, a pięknie zdobiony srebrny kostur z ostrzami na końcach kija. Ornamenty przedstawiały mistyczne zwierzęta takie jak smoki i tygrysy, a na ostrzach widniały drobne runy. Nagle cały kostur zaświecił złotawą aurą i zgasł.
- Jest już twój... wybrał ciebie jako swoją panią. Jak mówiłem dbaj o niego, ufaj mu... niech tobą kieruje, a dojdziesz do firmamentów siły... nie mówię, że staniesz się niepokonana, bo nikt nie jest niepokonany, nawet Bogowie. Ale bardzo ułatwi ci życie.- rzekł Thoranos- Zmierzcha. Musimy pomału wyruszać.-
- Thoranosie?- zawołała gdy ten był już przy drzwiach. - Dziękuję... nawet nie wiesz jaki to dla mnie zaszczyt i ulga... nie lubię za bardzo magii.-
- Nie ma sprawy Goiane, ważne abyś dobrze to wykorzystała. - powiedział Thoranos i znikł.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Soleron
Szeregowy



Dołączył: 28 Sie 2009
Posty: 905 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Miasto know-how
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:54, 15 Wrz 2009 Powrót do góry

- Nadio... zmierzcha... musimy pomału ruszać. - rzekł Khavler powoli wstając i podał jej rękę.- Chodź.-
- Dobrze, tylko wezmę księgę.- powiedziała uśmiechając się lekko. Księga leżała niedaleko na trawie. - Chciałabym tu dłużej zostać.- westchnęła.
- Wrócimy tu jak to wszystko się skończy, ja też mam już dość. Ale wpierw musimy dokopać tym skurczybykom z Bractwa.- rzekł z determinacją, na jego twarzy malował się pogodny uśmiech. Wziął Nadię pod ramię i poszli w kierunku wieży.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viki
Szeregowy



Dołączył: 02 Sie 2009
Posty: 879 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Po prostu jestem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:32, 15 Wrz 2009 Powrót do góry

Szli razem ulicą miasta. Latarnik powoli zapalał latarnie. Słońce prawie całkowicie skryło się za linią horyzontu i roztaczało krwawo czerwoną łunę. Robiło się coraz chłodniej i zimniej. Gdzieś w oddali majaczyła rzadka mgła.
Doszli do pałacu i stanęli na palcu głównym czekając na resztę.
- Dawno tam nie była - powiedziała w pewnym momencie dziewczyna. - Odkąd spalono wioskę.
Dziewczyna posmutniała. Wizje okrutnego mordu znów powróciły, jeszcze wyraźniejsze niż we snach. Choć była wtedy mała, pamięta wszystkie najdrobniejsze szczegóły. Z tego, co się później dowiedziała, nie przeżył nikt. Splądrowano i spalono całą osadę. Nie oszczędzono nawet niemowląt.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Soleron
Szeregowy



Dołączył: 28 Sie 2009
Posty: 905 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Miasto know-how
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:49, 15 Wrz 2009 Powrót do góry

Khavler spojrzał na nią zaniepokojony... wiedział, że przypomniała sobie masakrę.
- Nadio, dorwiemy ich... obiecuję... i pomścimy całą tą wioskę. Nie przejmuj się... jestem przy tobie.- rzekł pocieszająco chłopak i ucałował ją w czoło, zaczęła łkać.
-Przypomniałam sobie całą masakrę... - powiedziała Nadia i przytuliła się do Khavlera... łkając na jego ramię. Ten głaskał ją pocieszająco i powtarzał: "Jestem przy tobie... wszystko będzie dobrze". Wtedy z pałacu zaczęła wychodzić reszta. Przeczuwali co się stało. Thoranos podszedł do Nadii.
- Nawet jeśli będziemy musieli zginąć... zniszczymy całe to plugastwo jakim jest Bractwo Krwi. Ja też mam porachunki do wyrównania. - rzekł Thoranos. - Chodźmy.-

Nual un Drakaan [Komnata Przywołań Drakaanu]

- Moje kontakty mówią, że Thoranos obecnie jest w Valuan. Prawdopodobnie już wiedzą gdzie są artefakty.- rzekł kapłan.
- Mamy już Kości i Ostrze... brakuje zbroi Medalionu, Korony i Kamienia. Oto mój rozkaz, śledźcie ich ruchy i dopilnujcie, żeby was nie zauważono. Jak znajdą kryjówkę artefaktu... macie być pierwsi. Nie lekceważcie ich, są zawodowcami.- rzekł mężczyzna odziany cały w czarną szatę z kapturem nałożonym na głowę mocnym władczym basem.
- Tak jest Mistrzu. Ku chwale Króla Śmierci! -
- Niech panuje na wieki! A teraz idź. -


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viki
Szeregowy



Dołączył: 02 Sie 2009
Posty: 879 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Po prostu jestem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:21, 15 Wrz 2009 Powrót do góry

Ruszyli na przód. Nadia trzymała się z tyłu i nie przez całą drogę się nie odzywała. Khavler kroczył obok niej i patrzył na nią zatroskanym wzrokiem.
- Zobaczysz wszystko będzie dobrze.
- Nie oto chodzi - odparła. - Nie wiem czego się spodziewać. Nie wiem, co zrobię jak już tam dojdziemy. Nic nie wiem.
- Nie chcesz tam iść?
- Już nie wiem czego chcę. Najchętniej zabiłabym tych... - głos utknął jej w gardle. Jednak łzy nie popłynęły z jej oczu. Osuszała je nienawiść i wściekłość.
- Dobrze się czujesz?
- Tak wszystko w porządku. - Spojrzała na przód. - Musimy się pospieszyć.
Ruszyła żwawym krokiem. Nie zwracając uwagi na innych podążała znaną jej ścieżką. Jeszcze kawałek i będą na miejscu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Aranea
Królowa Kwiatów



Dołączył: 16 Lip 2009
Posty: 445 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:25, 15 Wrz 2009 Powrót do góry

I rzeczywiście, po chwili przestali zważać na niebezpieczeństwo, jakie mogła przynieść niewysoka dziewczyna. Rozmawiali coraz to śmielej, zakłócając leśny, harmonijny koncert drzew i ptaków. Czasem gdy pod wpływem śmiechu przechylali szyję do tyłu, tzręśli niemiłosiernie jej drobną postacią. Wyraźnie zaczynali czuć nad nią przewagę.
- Zdaje się, że musimy już ruszać w drogę - rzekł Ivar.
Posadzili Cecylię na koniu. Poczekała, aż przywiażą do jej kostek rzemyki, po czym leciutko rozchyliła usta na kształt słowa fuanah.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Soleron
Szeregowy



Dołączył: 28 Sie 2009
Posty: 905 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Miasto know-how
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:51, 15 Wrz 2009 Powrót do góry

- Nadio... mówiłem ci już coś... dorwiemy ich, tylko wpierw musimy odnaleźć i zniszczyć artefakty.- rzekł Khavler biegnąc za nią. - Jeśli to prawda co mówi ojciec zemstę trzeba odłożyć na plan dalszy... -
- Czy twój ojciec jest tu najważniejszy?! Słuchasz się go ślepo jak jakiś pies! Chcę pomścić moją rodzinę... przyjaciół... ludzi których znałam.- Jej wargi zaczęły drgać, ale nie zwolniła kroku.
- Nadio! Kochanie... wybacz... ale mój tata często ma rację, jeśli nie zniszczymy artefaktów... zginę... wszyscy zginą... wszyscy których kochasz... których miałaś za przyjaciół, których znasz... po prostu wszyscy. Pomyśl trzeźwo... logicznie... chciałabyś bym zginął... by zginął twój nowy brat i ojciec, którzy mieszkają w krainie krasnoludów? Wiem, że to boli, ale taka jest prawda...- rzekł Khavler wyrozumiale, wiedział co czuła...
- Po prostu chcę mieć to już wszystko za sobą... chcę pomścić bliskich, ale nie chcę też aby ktoś przeze mnie zginął.- powiedziała płaczliwym, pełnym smutku i bólu głosem. Khavler przytulił ją ponownie i pozwolił się jej wypłakać. Gdy skończyła spytał się troskliwie:
- Już lepiej się czujesz?-
- Tak... dzięki, że przy mnie jesteś...- rzekła Nadia i spojrzała mu w oczy... po chwili oderwała wzrok. - To tutaj, wioska Rosko.-
Wszyscy ujrzeli zrujnowaną wioskę... nosiła wyraźne ślady masakry, mimo iż tak dużo czasu minęło od tego feralnego dnia. Magowie wyczuli złą energię z miejsca... i czyjąś nadprzyrodzona obecność... demony. Thoranos dał znak aby się przygotowali na wszelki wypadek. Gdy doszli do środka wioski zapadła ciemność... ruiny zmieniały się jak w koszmarze, słychać było krzyki umierających... wszyscy ujrzeli wizję masakry. To była eksterminacja, bo rzeź to za słabe słowo. Po chwili wizja minęła... Byli okrążeni... same demony niższych rang. Zaatakowali. Podróżnicy bronili się zażarcie... Nadia wykorzystywała zaklęcia których się nauczyła... szło jej dosyć sprawnie. Goiane poszła za radą czarodzieja i pozwoliła aby kostur ją zawładnął... wymachiwała celnie i ów kij potrafił ładnie okiwać przeciwnika... Szło jej jak po maśle. Khavler modą assasynów zabijał poprzez podstęp jak prawdziwy assasyn. Jego nowy nóż wykonany był ze srebra alchemicznego. Walka trwała co najmniej 10 minut.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viki
Szeregowy



Dołączył: 02 Sie 2009
Posty: 879 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Po prostu jestem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:18, 15 Wrz 2009 Powrót do góry

Dziewczyna rozejrzała się po okolicy. W świetle księżyca wszytko wyglądało jak ze snu. Przyroda powróciła do pierwotnego stanu, lecz inne rzeczy pozostały bez zmian. W trawie rozrzucone były potłuczone dzbany, kawałki zawalonych domów. Gdzie nie gdzie widniały pojedyncze ściany, które jeszcze się nie przewróciły. Wszystko spowijała rzadka mgła. Miasto widmo, w którym już nigdy nie miało zamieszkać życie. Nic nie zakłócało nocnej ciszy, nawet cykanie świerszczy.
Przypominało to scenerię z koszmaru, lub czegoś podobnego.
Zielonooka stała prze chwile w miejscy, potem wolnym krokiem ruszyła w stronę ruin swojego starego domu.
- Tu kiedyś mieszkałam - wyszeptała.
Na zwęglonej podłodze nadal widniała plama po krwi, która wypłynęła z małego ciałka jej brata. Gdy tylko to zobaczyła, odwróciła się i wybiegła na zewnątrz. Nie potrafiła patrzeć na to miejsce. Jeszcze za wcześnie, by się z tym pogodzić.
Podeszła do najbliższego drzewa i oparła się o jego pień. Zamknęła oczy, a twarz skierowała ku księżycowi.
- Pomóż mi - powiedziała bezgłośnie. - Chce mieć to już za sobą.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Soleron
Szeregowy



Dołączył: 28 Sie 2009
Posty: 905 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Miasto know-how
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:40, 15 Wrz 2009 Powrót do góry

Bitwa się skończyła... Thoranos zaczął szukać wskazówek mających doprowadzić do Pierścienia. Jezioro... las... co do lasu to było go wszędzie pełno... tylko który kierunek obrać.
-Nadio? Możesz... - przerwał... Nadia była w transie... cała drżała.- O cholera.-
Podbiegł do niej, ale nie dotknął jej... jakiekolwiek dotknięcie mogło ją wybudzić co mogłoby spowodować trwałe zaburzenia psychiczne, lub w najlepszym razie potworny szok. Khavler podbiegł do niej i już miał ją chwycić gdy Thoranos zatrzymał go ręką.
- Nie rób tego synu... wybudzenie z transu może ją trwale uszkodzić... niech skończy "widzieć". Trans potrafi trwać godzinami więc najważniejsza jest cierpliwość. Niech przeżyje to co się dzieje w jej głowie... musi sama z tego wyjść.-
- A jeśli nie zdoła?-
- Zdoła... trans sam się przerywa... widać bogowie mają jej coś ważnego do przekazania-


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viki
Szeregowy



Dołączył: 02 Sie 2009
Posty: 879 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Po prostu jestem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:00, 15 Wrz 2009 Powrót do góry

Otworzyła oczy, blask słoneczny, który ujrzała oślepił ją. Przetarła oczy ręką, a po chwili usłyszała śmiech dzieci. Znajdowała się w tym samym miejscu, lecz w innym czasie. Zobaczyła siebie, jako małą dziewczynkę. Wtedy jeszcze nie wiedział, co stanie się za kilka dni. Beztrosko bawiła się z innymi dziećmi.
Zielonooka nie mogła uwierzyć w to, co się działo. W jaki sposób wróciła do przeszłości? Nie znała odpowiedzi na to pytanie, jednak wiedziała co musi zrobić. Pobiegła w stronę swojego domu, jej tata siedział przy wejściu i patrzył na bawiące się dzieci.
- Musicie stad uciekać! - krzyknęła, lecz nic się nie stało. Wszytko pozostawało w tym samym miejscu, co wcześniej. - Tato posłuchaj mnie, uciekajcie, puki jeszcze czas!
Mężczyzna nie reagował, dopiero teraz uświadomiła sobie, że to nie może być prawda. Entuzjazm zgasł tak szybko jak się pojawił. Usiadła obok taty i zasłoniła twarz dłońmi.
- Gdybyś tylko wiedział... - mamrotała.
Wtem mężczyzna podniósł się z miejsca. Ruszył w kierunku lasu. Nadia udała się więc za nim. Przemierzali puszczę dość długo, w końcu dotarli do niewielkiego jeziorka. Z jednej strony z Ziemi wyłaniały się potężne skały, z których spływały kaskady wody.
- Obyś nigdy nie musiała odwiedzać tego miejsca - powiedziała, a wzrok utkwił w kierunku, z którego dochodził śmiech dzieci.
Obraz zniknął, a dziewczyna osunęła się po pniu na ziemię.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viki
Szeregowy



Dołączył: 02 Sie 2009
Posty: 879 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Po prostu jestem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:16, 15 Wrz 2009 Powrót do góry

Zakręciło jej się w głowie i nie za bardzo wiedziała, co się z nią dzieje.
- Nic Ci nie jest? - spytał Khavler, podszedł do niej i uchwycił za ramiona pomagając wstać.
- Wszystko dobrze - uspokajała go. - Wiem co trzeba zrobić, ale wy tu zostańcie, muszę załatwić to sama.
- Nie pozwolę Ci iść samej. To jest niebezpieczne. - Próbował ją jakoś powstrzymać.
- Muszę to jakoś przezwyciężyć, a to najlepszy sposób. - Dotknęła dłonią policzka chłopaka i spojrzała mu głęboko w oczy. - Nie martw się, wszystko będzie dobrze.
Musnęła go wargami w policzek i wyswobodziła z uścisku.
- Tato nie możemy pozwolić... - Thoranos uciszył syna gestem ręki.
- Ona wie co robi, taka jest wola bogów.
- Dziękuje Thoranosie. - Odwróciła się plecami do pozostałych i ruszyła w gęsty las.
Kroczyła tą samą ścieżką, co pół godziny temu, lecz teraz panowała tu ciemność. Nie potrzebowała jednak światła, by wiedzieć dokąd pójść. Instynktownie wybierała odpowiedni kierunek. Dotarła do jeziora, woda jak wcześniej lała się kaskadami ze skał, z tą jednak różnica, iż teraz błyszczała się niczym diamenty. Małe drobinki unosiły się nad powierzchnią wody tworząc przepiękną kompozycję.
- Blask księżyca - wyszeptała.
Zbliżyła się do brzegu, nie wiedziała dokładnie czego szukać, ale nie traciła nadziei. Tarcza księżycowa odbijała się w płaskim lustrze wody, lecz nie było w tym nic niezwykłego. Podeszła jeszcze bliżej i wtedy to zobaczyła. W jednym miejscu promienie odbijały się pod nietypowym kontem. Niewiele myśląc dziewczyna wskoczyła do wody. Podążała za niesfornym, białym promieniem. Dotarła do szczeliny w skale, szybko popłynęła w tamtą stronę, gdyż po woli zaczynało brakować jej powietrza. W ostatniej chwili wynurzyła się na powierzchnię i łapczywie łapała powietrze.
Nad jej głową roztaczały się przepiękne stalaktyty z których od czasu do czasu spadały krople wody. Podpłynęła do brzegu i wdrapała się na niego.
- "Wreszcie jesteś, długo na Ciebie czekałem." - Usłyszała czyjś głos, brzmiał tak, jakby dochodził z bardzo daleko i zniekształciło go echo.
- Kim jesteś? - spytała rozglądając się dookoła.
- "Przecież dobrze mnie znasz, chodź i weź mnie"
Dziewczyna ujrzała kamienny podest oświetlony białym blaskiem. Wolnym krokiem zbliżyła się do niego. Leżał na nim pierścień z kamiennym oczkiem. To jednak wydawało się jej zbyt łatwe, coś tu nie pasowało. Podeszła jeszcze bliżej, wtem znikąd pojawił się ogromny stwór. Nadia nie wiedziała co to jest, pierwszy raz widziała coś takiego. Rzuciła w niego kulą ognia, lecz nic to nie dało. Następnie wypróbowała kilka innych zaklęć, ale jej sytuacja się nie zmieniła. Mogła tylko unikać ataków napastnika, lecz nie wiedział jak długo to wytrzyma. Potknęła się, upiór trafił ją w ramię, zabolała. Z rany pociekła szkarłatna krew. Wspomnienie zabijanego brata powróciło i to wystarczyło. Złość, gniew, nienawiść rozszalały się w jej umyśle. Adrenalina wypełniła żyły.
Potwór rozłożył czarne, błoniaste skrzydła i wydał z siebie przeraźliwy dźwięk. Czarne ślepia utkwił w swojej ofierze i rozpoczął ostateczny atak. Zmierzał ku zielonookiej z coraz większą prędkością. Jeszcze tylko dwadzieścia, piętnaście, dziesięć metrów.
W tedy stało się coś niezwykłego.
- Nie pozwolę - rzekła Nadia.
Wokół niej pojawiła się dziwna fioletowa aura, wzniosła się w powietrze. Złączyła dłonie razem, a następnie poczęła je stopniowo rozchylać. W ich wnętrzu powstawała czarno-fioletowa kula energii.
Wystrzeliła ją w stronę napastnika, stwór wydał z siebie ostatni potworny dźwięk i upadł na ziemię martwy.
Ciemność zasłoniła pole widzenia dziewczyny, a potem straciła przytomność.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Soleron
Szeregowy



Dołączył: 28 Sie 2009
Posty: 905 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Miasto know-how
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:09, 16 Wrz 2009 Powrót do góry

- Długo jej nie ma... ojcze pozwól mi ją poszukać... - błagał Khavler... Nadii nie było już od dwóch godzin - Czuję, że coś się jej stało... Błagam-
- Dobrze synu, idź... też mam złe przeczucia jakby ktoś przeszkodził jej dość skutecznie w wykonaniu ich woli- rzekł Thoranos, w jego oczach malował się niepokój.
- Dziękuję- odparł chłopak i ruszył w stronę, którą poszła Nadia. Widział jej drobne ślady na ziemi... szedł długo ciemnym lasem. W końcu doszedł do jeziora i tam kończyły się ślady. Khavler wskoczył do wody... Księżyc już dawno znalazł się za drzewami... nic mu nie wskazywało drogi. Przeszukiwał całe jezioro, aż w końcu dotarł do małej szczeliny... nie myśląc długo wpłynął do środka. Gdy dotarł do jaskini i wypłynął na powierzchnię ujrzał makabryczny widok... Nadię... ledwo żywą z krwawiącym ramieniem i demona leżącego bezwładnie po drugiej stronie sali... .
- Nadio tylko nie ty!- krzyknął z rozpaczą w głosie i podbiegł do niej. Na szczęście czarodzieje pomyśleli o ewentualności ciężkiego zranienia i każdemu podarowali kilka fiolek mikstur leczniczych. Wziął jedną i ostrożnie polał na ranę aby odkazić ją a resztę podał jej doustnie- pij... to ci pomoże. Straciłaś dużo krwi... zaraz cię stąd zabiorę.-
- Nie... weź pierścień... jest na podeście, ale nie zakładaj go. Schowaj go dobrze aby ci nie wypadł...-
- Nie zostawię cie... nie mam zamiaru... przecież to pierścień... nie będzie mi tam ciążył... zabiorę cię stąd, ale musisz być silna... bez ciebie moje życie straci sens.- rzekł Khavler, w jego głosie słychać było ból- Poczekaj chwile... idę po to cholerne ustrojstwo.- wstał, podbiegł do podestu... na środku leżał pierścień z kamienia którego nie znał... cały był czarny... czarniejszy niż noc. Khavler sięgnął po niego i nagle poczuł dziwną pokusę aby go założyć. Z wysiłkiem Khavler oparł się pokusie i schował pierścień do wewnętrznej kieszeni skórzanej ćwiekowanej kurtki. Zapiął kurtkę i podbiegł do Nadii była słaba. Wziął ją na ręce i wszedł do wody... obydwoje wzięli głęboki wdech i wskoczył do wody. Nadia chwyciła go tak aby nie utrudniać mu pływania. Po czterech minutach byli już na powierzchni. Podpłynął do brzegu. Ułożył Nadię na trawie. I nagle otoczyli ich jakieś ciemne postacie.
- Witaj Khavler... oddaj pierścień a nic wam się nie stanie.- rzekł jeden z nich... należeli do Bractwa.
- Po moim trupie gównojadzie! Posmakujesz mego ostrza nim tkniesz mnie lub ją.-
- A mogło być po dobroci... zabić ich!
Khavler wyjął miecz. Przyjął pozycję bojową... Napastnicy zaatakowali błyskawicznie. Khavler wywijał mieczem błyskawicznie ale było ich stanowczo zbyt wielu... byli o wiele bardziej doświadczeni niż ci z podziemia Nidar. Wiedział, że długo tak nie wytrzyma, ale bronił zażarcie siebie i Nadię. Gdy już był tak wyczerpany, że z trudem przychodziła mu obrona z lasu błysnęły błyskawice. Przybyła pomoc. Pierwsza z lasu wyskoczyła Goiane, a za nią Isabella Thoranos i Ragnos. Potem Meyru i Cynn. Walka była długa i uciążliwa. Korzystając z zamieszania Khavler wziął Nadię na ramiona i znikł w puszczy oddalając się od pola bitwy. Ostrożnie położył ją na ziemi, a sam przy niej usiadł i głaskał po głowie troskliwie. Była już nie przytomna. Odnalazła ich Isabella. Usiadła przy nich...
- Jak się ona czuje?- spytała troskliwie.
- Straciła w jaskini dużo krwi... jest bardzo słaba.-odpowiedział smutno Khavler.
- Biedactwo. Chodź... niech ją zbadam...- powiedziała Isabella i poczęła badać Nadię. Sięgnęła ku swojej torbie i wlała Nadii do ust kroplę jakiegoś złotego płynu.- To krew jednorożca... bardzo rzadka substancja... ma ona właściwości przede wszystkim regeneracyjne... o wiele lepsza niż zwykła mikstura lecznicza, ale żeby ją zdobyć... trzeba upolować jednorożca, których jest zdecydowanie za mało... są zabijane przez właściwości alchemiczne ich krwi, rogu oraz włosia.- wyjaśniła.
Po chwili Nadia kaszlnęła. Otworzyła oczy powoli.
- I jak się czujesz maleńka? Lepiej? - spytał się Khavler z troską w głosie, lecz na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech.
- Zdecydowanie lepiej... - powiedziała słabym głosem i ziewnęła.
- Powinnaś się wyspać... zanim krew się zregeneruje minie cały jutrzejszy dzień. Wyruszamy pojutrze, a teraz śpij- powiedziała Isabella i położyła rękę na czoło Nadii, szepnęła coś i dziewczyna zasnęła. - Zaraz przyjdzie reszta, tylko muszą spalić ciała... A powiedz mi... co się stało w tej jaskini... co zobaczyłeś.
- Bezimienną bestię... wyglądała jak demon, ale do żadnego z rodzajów nie pasował... zdecydowanie to Bezimienna Bestia. Musiała użyć naprawdę potężne zaklęcie, a z tego co wiem znała tylko zaledwie kilka podstawowych zaklęć.- rzekł Khavler i spojrzał na Nadię... spała w głębokim śnie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viki
Szeregowy



Dołączył: 02 Sie 2009
Posty: 879 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Po prostu jestem
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:28, 16 Wrz 2009 Powrót do góry

Dziewczyna otworzyła oczy. Powoli usiadła, rozejrzała się dookoła. Znajdowała się w lesie, wokół panowała ciemność. Kątem oka zauważyła Khavlera, siedział na ziemi oparty o drzewo.
- Wstałaś już? - zapytał spokojnie.
- Skąd się tu wzięłam? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Przyniosłem Cię, ale powinnaś jeszcze odpocząć.
- Długo spałam?
- Cały dzień. - Zaśmiał się.
- Masz pierścień? - zawołała z lekiem w głosie.
- Mam. Nie martw się.
- To dobrze. - Oparła głowę na jego ramieniu. - Uważaj na niego, jest niebezpieczny.
- Co tam się stało? W jaskini, jak pokonałaś Bezimienną Bestię? - Spojrzał na nią badawczo.
- To stało się tak szybko... - Starała sobie przypomnieć zdarzenie. - Pamiętam, że mnie zaatakowała. Zdałam sobie sprawę z tego, że to przez ten pierścień wymordowano całą wioskę. Ogarnęła mną złość, gniew, chciałam... Żeby sprawiedliwość zwyciężyła... Poczułam jak jakaś dziwna siła wypełnia mnie od środka, a potem ten stwór leżał już na ziemi. - Wbiła wzrok w ziemię.
Zdarzenia ostatnich dni nie należały do najłatwiejszych. Praktycznie dowiedziała się o wszystkim całkiem niedawno. Rany spowodowane taką stratą nadal pozostawały świeże, a teraz jeszcze posypano na nie sól. Nie mogła sobie z tym poradzić, zbyt duży ciężar spoczywał na jej duszy. Jednak musiała poradzić sobie z tym sama. Tylko w taki sposób może się z tym pogodzić.
- To by było tyle, potem Ty przyszedłeś - Wplotła palce w dłoń chłopaka.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Viki dnia Śro 9:59, 16 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)